Stanisław Ignacy "Witkacy" Witkiewicz

Witkacy- fotograf

"Gęba ludzka w niesamowity sposób mnie interesuje"

   Fotografie Witkacego są stosunkowo mniej popularnym aspektem jego działalności, w porównaniu do portretów. Jednak warto zwrócić na nie uwagę, gdyż można dostrzec ciekawą zależność. Przy tajemniczości autoportretów pastelowych, pewnej nieodganioności postaci, fotografie przedstawiające Witkacego są skrajnie ekspresywne.

   Inne portrety, o kadrach skupionych na wydobyciu 'duszy przez oczy', poprzez nieostrość nadającą im malarski charakter, nie są zwyczajnym uwiecznieniem modela, raczej próbą wyjścia poza ramy fotografii, próbą dojścia do ukrytej prawdy, uczucia metafizycznego. Witkacy tworzył takie portrety od 1911-1914 roku. Modelami była zwykle jego rodzina, przyjaciele i on sam. Często bywało, że sesje trwały tak długo, dopóki Witkacy nie wszedł w głębię portretowanej osoby i wtedy szybko chwytał bliskie kadry. Stefan Okołowicz pisze, że proces trwał, dopóki "osoba miała poczucie Dziwności Istnienia". Witkacy sam siebie nazywał "psychologicznym portrecistą".

    Recenzentka "New York Times", gdy pierwszy raz otwarto wystawę fotografi Witkiewicza w Nowym Jorku, miała nazwać go "protomodernistycznym erudytą, polskim satyrykiem opętanym myślą o tożsamości, Marcelem Duchampem, Franzem Kafką, Antoninem Artaudem i fotografką Julią Margaret Cameron w jednej osobie" (tutaj). Witkacy nigdy nie pokazuje prawdziwej twarzy, zawsze przybiera jakieś maski, pozy, gombrowiczowskie 'gęby'(obaj autorzy znali się, stąd to porównanie).

 „Witkiewicz fotografował siebie ze skrupulatnością kogoś, kto chce przeprowadzić coś oczywiście niemożliwego - przez grymas dojść do znajomości siebie” -pisała Urszula Czartoryska. „Stwarzał sytuację, w której udałoby się pochwycić swego » sobowtóra « czy człowieka o kilku osobowościach, skłóconych, sprzecznych, rozbitych”.

Przykładowo, przypatrzeć można się fotografii Autoportret Wielokrotny.

 

Widzimy na niej postać Witkacego odbijającego się w lustrach a samej, prawdziwej twarzy nie widzimy, gdyż siedzi on do nas plecami. Rozpatrując to symbolicznie, można powiedzieć że twarze Witkacego to jakby aspekty jego twórczości, Witkacy- dramaturg, Witkacy-filozof, Witkacy-malarz. Jednak nie poznajemy rzeczywistego Witkacego.

Sama fotografia była dla niego polem eksperymentalnym.

   Aparatem z przymocowaną do obiektywu rurą wodociągową wykonywał zdjęcia, które były bardziej zapisem relacji między przedmiotem a podmiotem, był to kolejny aspekt jego filozoficznej drogi. W latach 30 Witkacy tworzy już raczej zapis gry aktorskiej. Zawsze chciał zostać aktorem filmowym (patrz tutaj) i może dlatego razem z przyjaciółmi inscenizowali różne absurdalne scenki z podszytym ujęciem metaforycznym.

   Witkiewicz, zdaje się, chciał przebić nudną bańkę codzienności i pesymistycznej historiozofii swym poczuciem humoru. Dla całego swego otoczenia jest jakby reżyserem, często tworzy groteskowe sytuacje aby wrzucić ludzi w role jakie dla nich stworzył, chciał życia które byłoby teatrem rozgrywającym się wg jego zasad.

Fragment dyskusji w Tetrze Narodowym w Warszawie 24 lutego 2007 z udziałem Janusza Deglera, StefanaOkołowicza, Leszka Sokola i Wojciecha Sztaby.



Dodaj komentarz






Dodaj

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl